Pielgrzymka do Rzymu

To prawda, że mieliśmy jechać na pielgrzymkę do Rzymu w konkretnym celu a mianowicie po to by cieszyć się potwierdzeniem świętości (beatyfikacją) naszego Założyciela Ojca Dehona. Kiedy tak szykowaliśmy się do wyjazdu na beatyfikację i oczekiwali niecierpliwie tego radosnego dla wszystkich Sercanów dnia, nagle cały świat obiegła ta smutna dla nas wiadomość, że nasz Ojciec święty od nas odszedł. Natychmiast pojawiło się więc pytanie: Po co właściwie jechać do Rzymu? Ale wnet zrodziła się odpowiedź, że jedziemy odwiedzić grób naszego papieża i nikt się nie wycofał. Nie mieliśmy jeszcze w tedy pojęcia, że niebawem spotkamy się też z nowym pasterzem - Benedyktem XVI, który przez swą obecność w Rzymie wypełnił niejako w części naszą pustkę po Janie Pawle II.
Pielgrzymka się odbyła, spotkaliśmy (i to z bliska) ku naszemu zaskoczeniu następcę Piotra, zostawiliśmy tam troski naszej parafii i własne niepokoje, a on wlał w nasze serca nadzieję i radość. To, co działo się w środku, w sercu, w niejednym przypadku uwidaczniały łzy (szczególnie podczas homilii), które ze wzruszenia trudno było nam powstrzymać.
Bóg przygotował nam inne dary niż te, których się spodziewaliśmy, o wiele większe i zaskakująco nam potrzebne. I nie wiem, co jeszcze ma dla nas przygotowane, ale wiem, że jeszcze nieraz nas zaskoczy swą dobrocią i hojnością. Obyśmy tylko umieli wyrazić Mu za to wdzięczność.