Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: ≪Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?≫Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka.
A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: ≪Pojdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz≫. Jezus mu odpowiedział: ≪Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć≫.
Do innego rzekł: ≪Pójdź za Mną≫. Ten zaś odpowiedział: ≪ Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca≫. Odparł mu: ≪Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże≫.
Jeszcze inny rzekł: ≪Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu≫. Jezus mu odpowiedział: ≪Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego≫.
Łk 9, 51-62
W dzisiejszej Ewangelii spotykamy Jezusa, który jest u kresu Swojego ziemskiego życia. Już trzydzieści lat chodzi po ziemi - powołuje uczniów, naucza, czyni cuda. Każdy, kto miał z nim kontakt, mógł rozpoznać w Nim Boga, miał szansę skorzystać z Jego nauk, naśladować Jego czyny. A tymczasem tak mało zmieniło się od nocy, w której jako Człowiek przyszedł na świat. Pomimo całego świadectwa Jego życia, tak niewielu zdecydowało się pójść za Nim. Tak jak kiedyś nikt nie chciał otworzyć przed Nim drzwi swojego domu, tak teraz wielu w dalszym ciągu nie chce otworzyć przed Nim drzwi swojego serca. Nawet Ci, którzy rozpoznali w Nim swojego Mistrza, nie mają odwagi porzucić dla Niego dotychczasowego życia, albo gorzej – w swoim ziemskim zabieganiu nie potrafią znaleźć dla Niego czasu.
Dzisiaj Jezus namawia każdego z nas, do pójścia za Nim. Chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to proste. Że pójście za Nim wymaga wyrzeczeń. Być może trzeba będzie zrezygnować z tej czy innej znajomości. Być może trzeba będzie zatrzymać się w pogoni za kolejną materialną zdobyczą. Być może trzeba będzie przerwać niekończącą się walkę o lepsze stanowisko. Trzeba będzie zostawić wszystko to, co daje nam złudne poczucie bezpieczeństwa, a tak naprawdę oddala od nas perspektywę życia wiecznego. To, co wydaje się nam niezbędne do życia, a tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia.
Warto chociaż przez chwilę, póki jeszcze jest na to czas, zastanowić się, co nam przeszkadza w kroczeniu za Jezusem. I czy naprawdę warto dla tego czegoś poświęcić możliwość bycia z Jezusem w wieczności.