Jesteśmy zgodne co do tego, że każda mama powinna znaleźć czas dla siebie, bez dzieci, by odreagować i odnaleźć wewnętrzny spokój. Może to być modlitwa, gruntowne sprzątanie, gdy mąż zabierze pociechy na dłuuuugi spacer, jazda na rowerze, czytanie książki czy zumba – cokolwiek, co lubimy robić i co nas relaksuje.
Co jednak zrobić, gdy mimo usilnych starań emocje biorą górę i wybuchamy gniewem?
Po pierwsze przyjąć z pokorą skłonność do słabości i postarać się wyciągnąć wnioski na przyszłość. Po drugie można wieczorem zrobić bilans i spisać momenty kiedy dziecko chwaliłyśmy i za co, oraz te, gdy je krytykowałyśmy. Na pewno dobrych zachowań było znacznie więcej niż złych! Potem na spokojnie przyglądnąć się złym chwilom i starać się je pomału, sukcesywnie eliminować. Po trzecie zamiast krzyczeć na dziecko można mocno klasnąć w dłonie… Można też wyjść z pokoju, policzyć od 10 do 0, by dojść do siebie oraz się pomodlić. Czasem, gdy mamy taką możliwość, wystarczy szczera rozmowa z kimś, kto nas rozumie na przykład podczas spotkania Matecznika.
Cóż, jak wiele jest mam, tak wiele różnych sposobów na radzenie sobie z trudnymi momentami. Grunt, żeby się nie zniechęcać niepowodzeniami i starać się dostrzegać pozytywne strony.
Macierzyństwo niesie ze sobą ocean radości i szczęścia, ale też morze trosk i niepokojów. Gdy zawierzymy to wszystko Bogu, ze świadomością, że On nad wszystkim czuwa, możemy spać spokojnie.