Świadectwo ks. Przemka:
Zaczął się w niepewności, zagubieniu. Z odpowiedzialnością - ciężkim brzemieniem serca. Z obawą, że to nie to, że sens jest zbyt głęboko zakopany, by udało się go odgrzebać. Słowa nie docierały, ich radosne przesłanie z hukiem odbijało się od zamkniętych drzwi serca.
Lecz On wiedział, że tak być nie może: przysłał swoich Aniołów, którzy z mocą wkroczyli, by odnowić to, co już zdążyło popaść w ruinę: NADZIEJĘ. Dokonali małego cudu (sposób niech zostanie ich anielską tajemnicą :)
Wiele bym mógł jeszcze napisać, bo od tej pory każda chwila coś dodawała, cieszyła. Taki był ten SDM. Ale to nie był jeszcze koniec, On daje zawsze więcej niż prosimy i oczekujemy. Na koniec dał swoje błogosławieństwo/szczęście – w sposób tak prosty, ale niesamowicie głęboki - przez dłonie drugiego człowieka...
Dziękuję...
xP
Ps. Zachęcam Was do podzielenia się własnymi przeżyciami.
Świadectwo Agaty:
Spotkanie na XIII Sercańskich Dniach Młodych było dla mnie spotkaniem kolejnym (już po raz 6), ale i jedynym w swoim rodzaju... Było to spotkanie jakby pierwsze na nowej drodze... widziane w zupełnie innym świetle niż do tej pory...
Tematyka tegorocznego spotkania dała mi wiele do myślenia...
"Jezus widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: Błogosławieni jesteście..." (Mt 5,1-2)
Z każdym dniem coraz bardziej te słowa zapadały w moje serce... Najpierw to, że nie jestem jednym z tłumu, ale mam imię, które Bóg zna, że tak naprawdę dla niego nie jestem kimś z bezosobowej masy, ale kimś wyjątkowym... Uczucie to spotęgowało się, gdy wieczorem zaprezentowano SERCE utworzone na X SDM-ie i wydobyto mnie z niego "po imieniu"... To było piękne... Kolejnego dnia dotarło do mnie, że podróż "pod górę" nie zawsze musi być ciężka, trudna i mozolna, ale nawet, jeśli tak jest, nie mogę wątpić, tylko iść ciągle w górę, bo tak chce Chrystus... Jeśli On miał siłę, mnie też się uda... Usłyszałam "nie poddawaj się" i to dodało mi sił... Kolejnego dnia postanowiłam do niego "przystąpić" tak jak "przystąpili do Niego Jego uczniowie". Wieczorem odbyło się nabożeństwo błogosławieństw... Pięknie było patrzeć na szczęśliwych ludzi... Błogosławiony znaczy szczęśliwy... Szczęście to było widać w oczach każdego błogosławionego człowieka...
Moje uczestnictwo w tym SDM-ie opierało się dosyć mocno na słowach pewnej piosenki, której wielu z Was mogło nawet nie zauważyć w całym repertuarze... dla mnie była jednak na jakiś sposób ważna i wartościowa...
Ten cudowny czas
Gdy znalazłem się na twojej drodze
Ty przyszedłeś tak
Dając sercu znak
Zrozumiałem, że jesteś Bogiem
Uwielbiam Cię, wywyższam Cię x2
Duchu Święty cudownym wiatrem jesteś wkoło nas, Nie odchodź
Odnowiłeś mnie Czuję wiosny zew
W mojej duszy jest radość Twoja
Więcej Ciebie chcę
Bardziej z dnia na dzień Rozkoszuję się Twym pokojem
Cóż tu więcej napisać... Po prostu jestem BŁOGOSŁAWIONA :-) tak jak każdy i każda z nas... I tak naprawdę ten SDM wiele mi dał, ale najważniejszą rzeczą, której się nauczyłam to dostrzeganie Boga w drugim człowieku, w każdym słowie, geście, uśmiechu... I to jest piękne, że nawet takie małe darowane gesty miłości potrafią dać tyle szczęścia i za to Chwała Panu :-)
XIII SDM na wesoło
Czy zastanawialiście się, czemu serce, z którym przyjechalismy do Pliszczyna, wyglądało tak jak wyglądało? Otóż dlatego, że nasz poprzedni pomysł legł w gruzach. Dosłownie. Był wykonany z zaprawy murarskiej
Jako że kard. Stanisław Nagy nie mógł przybyć do Pliszczyna, gościliśmy ks. Wiesława Pietrzaka, który pod koniec Mszy św. oznajmił, że możemy nazywać go "małym kardynałem", ale tylko wtedy, kiedy ten duży nie słyszy
- Co mówią Świadkowie Jehowy, gdy stają przed drzwiami?
- Mówią "włączaj stoper".
p. Andrzej Wronka
Za siedmioma zielonymi górami, za siedmioma zielonymi lasami, za siedmioma zielonymi rzekami, za siedmioma zielonymi dolinami i zielonymi łąkami stał zielony dom, a w tym zielonym domu były zielone pokoje. W jednym z zielonych pokoi stało zielone łóżko. Na tym zielonym łóżku siedział pomarańczowy zając, który mówił: "Kurczę, jak ja do niczego nie pasuję...".
ks. Kazimierz Dadej
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami, za siedmioma dolinami i łąkami stał wielki zamek, a w tym wielkim zamku były pokoje. W jednym z pokoi stało łóżko. Na tym łóżku siedziała piękna królewna, która mówiła: "Kurczę, jak ja wszędzie mam daleko!".
ks. Kazimierz Dadej
Sława doktora Burskiego rozkładała się po okolicy tak samo, jak rozkładają się ciała jego pacjentów.
ks. Janusz Burkat
Zagrał dla nas zespół "30 synów i 40 wnuków jadących na 70 oślętach", aż dziw, że wszyscy zmieścili się na scenie.
ks. Sławek Knopik
Zapraszamy do galerii
Za wykonanie zdjęć serdecznie dziękujemy Jackowi! (w galerii są też zdjęcia wykonane przez brata Andrzeja Gancarczyka i ks. Zdzisława Płuskę)