Pobyt w Węglówce to zupełnie coś innego. Piękny krajobraz tyle że góry trochę zasłaniają. Nas to jednak nie zrażało i każdego dnia zażywaliśmy górskiego powietrza i kąpieli w górskim potoku. Było wiele zabawy, wiele radości, wiele sportu, gimnastyki itd. Najcenniejsze było to, że mieliśmy swój własny dom, Dom rekolekcyjny i czuliśmy się swobodnie. Nie zapomnieliśmy o modlitwie porannej i wieczornej oraz przy posiłkach, ale najważniejszym punktem dnia była Msza święta. Do niej to przygotowywaliśmy się solidnie poprzez śpiew i inne posługi.
„Tego jeszcze nie było” powiedział ktoś trochę zgorszony zobaczywszy małe dziewczynki dzwoniące i służące do Mszy św. To prawda, to był nasz nowy eksperyment, który się naprawdę udał. Trzeba było widzieć jak te małe dziewczynki z wielkim zaangażowaniem, z wielką pobożnością i szacunkiem podchodziły do ołtarza. Nie musiał ksiądz robić wszystkiego sam. Poczuliśmy, że wszyscy bierzemy udział we Mszy św., wszyscy mamy wpływ na piękno liturgii. Nie było widać znudzenia, zniechęcenia, obojętności – wszystko stawało się każdego dnia fascynacją i zaciekawieniem. Obawiamy się tylko jednego żeby scholka nie chciała „wygryź” naszych ministrantów. Ale to chyba od nich też zależy.